WAZNE!
KOCHANI, PROSZE, ROZGLASZAJCIE BLOGA! JEZELI O NIM GADACIE, PISZCIE #RUDEFANFICTION
BARDZO MI ZALEZY!
Lou wlaczyl ogrzewanie zerkajac raz po raz w lusterko. Watpie by przejmowal sie, ze krew Harrego brudzi mu siedzenia.
_______________________________
Louis i Jack pomogli Harremu wejsc do domu, kladac go na kanapie. Liam objal mnie w pasie prowadzac do srodka. Caly czas plakalam, nie moglam zniesc mysli, ze gdybym nie poszla do tego cholernego klubu, Harry by wlasnie smacznie spal w pokoju. Hazel juz przy nim siedziala przemywajac jego rane na ramieniu. Sama wlasnie zorientowalm sie, ze bluza, ktora mialam na sobie oraz spodnie rowniez byly we krwi Stylesa. Robilo mi sie slabo od samego widoku, a co dopiero zapachu. Widzac, ze na razie brunetowi nic sie nie dzieje, skierowalam sie w kierunku schodow. Gdy juz znalazlam sie w pokoju Harrego, zrzucilam z siebie bluze i t-shirt, ktore mialam na sobie, niedlugo po tym, na podlodze wyladowaly rowniez spodnie. Zamiast tego wyjelam z mojej polki jakas biala koszulke z 3/4 rekawami oraz nowe, ciemne jeansy. Szybko zalozylam czyste ubrania na siebie i zwiazalam wlosy w kucyka. Uslyszalam pukanie do drzwi, kiedy ostatni raz przekladalam pukiel wlosow przez frotke.
- Prosze!- krzyknelam do pukajacej osoby. Jak sie okazalo, zza drzwi uchylil sie Niall.
- Scar, prosze, zejdz na dol. Harry wariuje. Caly czas pyta gdzie jestes i nie pozwala sie opatrzyc.- oznajmil pospiesznie, a ja uslyszalam odglos tluczacego sie szkla. Westchnelam i razem z blondynem szybko ruszylismy do salonu.
Przed moimi oczami pojawil sie Harry ledwo podpierajacy sie o komode obok telewizora. W jego prawej dloni trzymal szklana waze i byl w pelni gotowy by rzucic ja o sciane.
- Gdzie jest Scarlett?!- z jego ust wydobyl sie ochryply i poddenerwowany glos.- Nie dotykaj mnie nawet Ty mala szmato! Ja chce Scarlett!- odepchnal lekko Hazel na co Jack zareagowal niezbyt przyjaznie, bo gdyby nie Zayn, Harry mialby kolejmego siniaka na twarzy.
Hazel jak i chlopaki probowali go uspokoic, lecz na marne. Jego krzyki przeszywaly powietrze. Z predkoscia swiatla znalazlam sie przy niepoczytalnym chlopaku i polozylam mu obie dlonie na policzkach, i przekrecilam jego glowe, tak aby na mnie spojrzal.
- Shh.. Harry, spojrz na mnie, prosze Cie.- jego ciemne oczy spojrzaly w moje.- Spokojnie juz, nie denerwuj sie. Jestem tutaj.- wyszeptalam glaszczac jego policzek. Z jego ramienia leciala smozka krwi.
- Scarlett..- spojzal na mnie swoimi podpuchnietymi, zmeczonymi oczami. Podprowadzilam go do kanapy i pomoglam mu sie polozyc. Usiadlam obok jego glowy gladzac go po wlosach. Hazel przykucnela przy mnie kontunuujac oczyszczanie jego ran. Widzialam, jak Harry zaciska oczy i szczeke gdy woda utleniona i gazy dotykaly jego ciala. Klatka piersiowa chlopaka szybko unosila sie i opadala. Moze to wredne, ale cieszylam sie, ze dzieki bólowi Hazz sie troche ocucil. Wolalam go bardziej zywego niz martwego, nie wazne jak bardzo samolubnie to brzmi.
Gdy dziewczyna Jack'a skonczyla zajmowanie sie Stylesem podziekowalam jej usmiechajac sie lekko.
- Scarlett, chodz ze mna na gore.- poprosil cicho Harry sciskajac moja dlon, swoja. Spojzalam na niego niepewna.
- Moze lepiej jesli bedziesz spal na kanapie? Nie potrzebnie bedziesz sie meczyl wchodzeniem po schodach.- oznajmilam spokojnie. To nie byl dobry pomysl, Harry nadal byl slaby, a ja nie chcialam by jego stan sie pogorszyl.
- Powiedzialem, ze chce isc na gore. Nie rob ze mnie kaleki.- powiedzial przez zacisniete zeby. Westchnelam po czym pomoglam mu wstac. Niall od razu podszedl i pozwolil Stylesowi oprzec sie o niego, by latwiej bylo mu isc, a ja sama ruszylam za nimi, mowiac wszystkim w salonie dobranoc.
Chcialam podejsc jeszcze do Louisa, ktory stal przy framudze drzwi od kuchni i wszystko obserwowal, lecz ten jedynie odprawil mnie ruchem reki usmiechajac sie przyjaznie.
Weszlismy do sypialni gdzie Harry usiadl na lozku.
- Dziekuje Ci.- usmiechnelam sie lekko do Nialla. Blondyn odwzajemnil gest po czym wyszedl.
Harry tempo patrzyl sie w swoje buty opierajac rece na kolanach. Jego miesnie byly napiete, a niektore tatuaze zostaly zakryte przez opatrunki. Jego wlosy pozostawaly potargane i lekko posklejane. Widac, ze byl zmeczony i teraz serio zaczal to pokazywac. Teraz kiedy jestesmy sami, niema chlopakow. Moze to dlatego chcial isc do pokoju. Bo jego duma nie pozwalala mu na pokazanie kumplom jak slaby jest.
Skierowalam sie do lazienki, szybko chwytajac szczotke do wlosow. Usiadlam obok Stylesa kladac mu dlon na zdrowyn ramieniu, co sprawilo, ze dreszcz wstrzasnal jego cialem. Podniosl lekko glowe do gory patrzac na mnie.
- Harry, moge?- zapytalam pokazujac mu szczotke. Chlopak pokiwal lekko pokazujac, ze sie zgadza. Usiadlam za nim delikatnie zatapiajac dlon w jego lokach i przeciagajac po nich palcami. Mezczyzna cicho westchnal. Zaczelam czesac koniuszki, tak by sprawic mu jak najmniej bolu spowodowanego ciagnieciem.
- Harry, ja Cie przepraszam.- spojrzalam w dol.- Prosze, nie zlosc sie na mnie.- przyciszylam glos.
Styles odwrocil sie do mnie przodem, mimo to nie chcialam na niego spojrzec. Zzeraly mnie wyrzuty sumienia, ze to przeze mnie On teraz cierpi.
Brunet chwycil mnie za podbrodek dwoma palcami i uniosl go do gory tak by zlapac moj wzrok. Lzy po raz kolejny zaczely mi sie zbierac w oczach.
- Scarlett, nie placz.- delikatnie pogladzil moj policzek.- Nie zloszcze sie na Ciebie.
Siedzielismy przodem do siebie napawajac sie swoim towarzystwem. Kontynuowalam czesanie wlosow Harrego, bo gdybym sie czyms nie zajela, na pewno wybuchnelabym placzem.
Nie przywyklam do widoku Stylesa z oklaplymi wlosami, zawsze mial grzywke postawiona ku gorze. Wygladal tak uroczo. Westchnelam cicho. Siedzial po turecku podpierajac sie rekoma o kolana.
- Moze sie polozysz?- zapytalam z troska. Mezczyzna skinal glowa, wiec pomoglam mu ulozyc sie na plecach wpierw zdejmujac mu buty oraz sciagajac jego ciasne jeansy pozostawiajac go w samych bokserkach.
- Nawet nie wiesz jaka mialem ochote bys wreszcie to zrobila. I uwiez mi, gdybym czul sie lepiej, tez pomoglbym Ci sie rozebrac. Mam na to ochote odkad Cie zobaczylem. - usmiechnal sie szelmowsko tym samym sprawiajac, ze sie zarumienilam, aczkolwiek nic nie ospowiedzialam. Delikatnie przykrylam go koldra i sprawdzilam czy opatrunki nie przeciekaja.
Jego uszczypliwe komentarze mącily mi w glowie sprawiajac, ze wszystko we mnie buzowalo, ale w taki dobry, przyjemy sposob.
- Scar, spij dzisiaj ze mna, chce Cie miec przy sobie.- zlapal mnie za dlon kiedy schodzilam z lozka.
- Daj mi sekunde, przebiore sie.
Pospiesznie wyjelam dresy i jakas bluzke na dlugi rakaw, mogaca zakryc moje siniaki, po czym poszlam do lazienki. Wzielam szybki prysznic i umylam zeby. Ubralam na siebie prowizoryczna pizame by po chwili wrocic do sypialni.
Harry juz spal. Wygladal jak maly dzieciak. Zgasilam swiatlo; wslizgnelam sie do lozka, kladac sie obok Harrego. Lezalam zwrocona do niego. Tak bardzo cieszylam sie, ze nic mu nie jest. Ze lezy tutaj, bezpieczny. Jak kolwiek dziwnie to brzmi, ale bedac u jego boku czulam sie szczesliwa. U boku czlowieka, ktory jest zabojca. Ktory zapewne zabil juz tyle osob, ze zadna kolejna nie robi roznicy.
Przysunelam sie blizej wyciagajac reke tak by go objac, jednak wycofalam ja. Balam sie, ze sprawie mu bol.
- Przytul sie do mnie.- do moich uszu dotarl jego cichy, zachrypniety glos.
Zlapal moja prawa dlon i przylozyl ja do swoich ust skladajac na niej lekki pocalunek.
- Ciesze sie, ze sie wtedy spotkalismy Scarlett.- wyszeptal zamykajac oczy.- Ze dzieki temu Cie mam. Uspokajasz mnie. Podoba mi sie to. Nie pozwole, aby ktokolwiek Cie skrzywdzil, chociazbym ja mial cierpiec.- Harry pocalowal moje czolo obejmujac mnie.
Usmiechnelam sie skladajac delikatny pocalunek na jego obojczyku.
- Ciesze sie Harry, ale mam nadzieje, ze nie bedziesz cierpial.- wtulilam sie w jego cieply tors wdychajac jego specyficzny, aczkolwiek przyjemny zapach.
- Nie bede... Obiecuje. A teraz idz spac, powinnas odpoczac.- po raz kolejny usmiechnelam sie do siebie. Nie sadzilam, ze moglabym sie tak bardzo do niego zblizyc. To jak bardzo niewinny byl, kiedy lezal ze mna w tym lozku, bylo niewyobrazalne.
- Dobrze, dobranoc Harry.- westchnelam zamykajac oczy.
- Dobranoc Scar.
*.*.*.*
Poczulam czyjes delikatne palce wyznaczajace drozke od mojej skroni do brody. Leniwie otworzylam oczy dostrzegajac siedzacego obok Harrego.
- Czesc Harry.- usmiechnelam sie. Jego wzrok nadal skupiony na moich oczach.- Jak sie czujesz?- ja rowniez usiadlam przecierajac powieki.
- Lepiej, dziekuje - jego usta wykrzywily sie w grymasie.
- Ugh, na pewno? Daj, zmienie Ci opatrunek.- westchnelam. Harry byl bardzo spokojny. Zbyt spokojny. Lekko pokiwal glowa i ponownie skupil swoj wzrok na mnie. Wstalam i pociagnelam go w kierunku lazienki.
- Siadaj, zdejme Ci to.- wskazalam na toalete.
Mezczyzna usiadl na zamknietej klapie po czym ponownie wstal by podac mi apteczke znajdujaca sie nad wanna. Odwiazalalam bandaz z jego ramienia i uwaznie obejrzalam rane. Do okola rozciecia zgromadzilo sie osocze i widac bylo, ze niedlugo powinno zamienic sie w strupa. Sciagnelam reszte bandarzy i plastrow ukazujac rany, ktore prawdopodobnie zadane zostaly kopniakami z buta.
- Moze chcesz sie najpierw wykapac?- zaproponowalam. Na twarzy bruneta pojawil sie usmieszek.
- Wykapiesz sie ze mna.
- Nie.- pokrecilam glowa. Jednal niestosowny Styles zaczal wracac.
- To nie bylo pytanie.- oznajmil.- Scarlett, wez ze mna kapiel.- jego ton byl lekki i nie wydawal sie byc wcale speszony ani nic.
- Nie.- westchnelam.- Zmienie Ci ten cholerny opatrunek i musze wracac do domu.- odpowiedzialam.
Wlasnie do mnie dotarlo to, co moze stac sie kiedy wejde do domu. Nie wrocilam na noc.. Chociaz ta sytuacja pomogla mi zapomniec o powalonym ojcu.
- Scarlett, musisz isc?- zapytal lapiac mnie za dlonie.
- Musze. Takze prosze, wykap sie zebym mogla cie opatrzyc.- usmiechnelam sie do niego przepraszajaco po czym wyszlam z lazienki.
Zalozylam na siebie ubrania, ktore nosilam wczoraj przed cala ta akcja. Uslyszalam lecaca wode, wiec troche sie uspokoilam. Spojrzalam na telefon, ktory zostal w kieszeni jeansow, ktore mialam na sobie.
'Pamietaj siostrzyczko, ze Cie kocham. Mam nadzieje, ze starzy w pozadku. Pamietaj, ze jak tylko bedziesz pelnoletnia, przeprowadzasz sie spowrotem do Sydney. Tak btw, chlopaki pozdrawiaja.'
Wiadomosc od Luke'a sprawila, ze sie usmiechnelam. Tesknilam za nim jak diabli. Ile bym oddala by sie z nim spotkac.
Potrzasnelam glowa. To nie jest mozliwe, to znaczy nie teraz.. Wstalam z lozka i podeszlam do drzwi od lazienki pukajac.
- Harry, staraj sie nie mydlic tego naciecia zbyt mocno, dobrze? Bo moze znowu zaczac krwawic.- oznajmilam podniesionym glosem.
- Pewnie.
Wrocilam spowrotem na lozko kladac sie. Po jakis 10 minutach nie myslenia o niczym, do pokoju wszedl Harry. Na jego biodrach zwisal recznik, a cialo bylo jeszcze troche mokre. Wlosy opadaly mu na czolo pozwalajac malym kropelkom leciec po czole oraz po karku. Ugh, wygladal seksownie. Podszedl do komody, z ktorej wyciagnal czerwone bokserki. Blagam, Styles przestan mnie zabijac. Jego siniaki idealnie zgrywaly sie z tatuazami. Nawet ten jego motyl jakos lepiej wygladal. Wstrzymalam oddech bojac sie ze z moich ust ucieknie jek.
- Oddychaj Skarbie.- jego usta utworzyly pol-usmiech. Wypuscilam powietrze z pluc wzdychajac.
- Jestes piekny Harry.- oznajmilam nie myslac o tym co mowie. Zarumienilam sie spuszczajac wzrok w dol.
- Seksowny, goracy, pociagajacy, to slyszalem, ale jeszcze nigdy piekny.- mezczyzna naciagnal na siebie bokserki pozwalajac recznikowi swobodnie opasc.- To inne, aczkolwiek mile. Chodz mi ogarniesz te rany, bo w innym wypadku za chwile bede Cie pieprzyc na tym lozku az zemdlejesz z rozkoszy.- te slowa wyplynely z jego ust tak naturalnie, ze poczulam, ze moje policzki wygladaja teraz jak dorodne pomidory.- Aww, rumienisz sie skarbie. To takie urocze.- zachichotalam.
- Dobra, stop, bo zaraz chyba spale sie ze wstydu.- wstalam zakrywajac twarz wlosami.
- No to chodz Scar, potem odwioze Cie do domu.
- Harry, to chyba nie jest dobry pomysl zebys prowadzil.- stwierdzilam wstajac z lozka i idac w kierunku lazienki.- Moze i czujesz sie lepiej, ale..
- Nie. Odwioze Cie Scarlett.- oznajmil twardo.
- Harry, nie daj Boze cos Ci sie stanie!- podnioslam glos.
- Scar, prowadze odkad mialem 15 lat. Dam rade.- brunet usiadl na skraju wanny.
- To ile lat masz teraz?- zapytalam zaciekawiona. To wlasnie bylo dziwne, ze nie znalam o nim tak drobnych szczegolow.
- Dwadziescia.- 3 lata roznicy. To chyba nie az tak duzo, prawda?
Kiedy skonczylam owijac jego ramie bandarzem i przemylam kilka mniejszych ran woda utleniona, pozwolilam sie Harry'emu przebrac. Moze i wygladal juz lepiej, aczkolwiek widzialam jak przy niektorych ruchach zaciskal szczeke po czym cicho wypuszczal powietrze.
Pewnym krokiem podeszlam do niego czujac jak moje serce przyspiesza bicie. Odwrocilam go przodem do siebie kladac mu dlon na ramieniu po czym brutalnie wpilam sie w jego usta. To bylo tak przyjemne. Jeszcze nigdy tak sie nie czulam. Zaskoczony brunet objal mnie w talii na co ja zarzucilam mu rece na szyje. Poczulam jak moje nogi staja sie jak z waty. Przyciagnelam go jeszcze blizej do siebie stajac na palcach. Nasze usta ocieraly sie o siebie raz po razie, a oddechy mieszaly. Kiedy chlopak zaczal jezykiem przejezdzac po mojej wardze, proszac o pozwolenie, lekko go odepchnelam.
- Najpierw mnie pobudzasz, a potem kiedy sie rozkreca, przestajesz.- oznajmil naburmuszony.
- Przepraszam, musialam.- wyszeptalam cmokajac go jeszcze raz w usta.
- Podobalo mi sie to Scar.
Zarumienilam sie. Nie wiem co mna kierowalo, ale bylo to silne.
- Chodz do auta.- pociagnelam go za dlon nie zwazajac, ze ma nadal wilgotne wlosy.
Zeszlismy po schodach na dol gdzie w salonie znajdowal sie Zayn z Jack'iem i grali na xboxie.
- O, Scarlett! Juz wychodzicie?- krzyknal Malik zatrzymujac fife i wstajac na co Jack burknal cos pod nosem.- Moge zamienic z Toba slowko?- zdziwiona skinelam glowa. Poszlismy do kuchni podczas gdy Styles zaczal rozmowe z Lofthousem.
- Cos sie stalo?- zapytalam kiedy Zayn zamknal drzwi.
Z kieszeni spodni wyjal koperte.
- Tutaj masz zaplate za ostatnie dwa zlecenia, w ktorych nam pomoglas.- podal mi calkiem wypchany papier do reki.
- Ale ja niczego nie oczekiwalam.- podnioslam wzrok na niego.
- Oj nie marudz Scar, Louis wszystkim nam placi za wykonane zlecenia. Jako, ze juz oficjalnie jestes jedna z nas, bedziesz dostawala kase.- usmiechnal sie dodajac mi otuchy. Jestem jedna z nich... To chyba dobrze.
- Dobrze, przekaz mu, ze dziekuje.- odwzajemnilam usmiech chowajac koperte do kieszeni jeansow.
- Jasne, a i jeszcze jedno. Jezeli cos sie bedzie dzialo, pamietaj, ze mozesz dzwonic. Masz moj numer?- pokrecilam glowa wyciagajac telefon z kieszeni. Chlopak wstukal w niego 11 cyfr* po czym zwrocil mi komorke ktora spowrotem schowalam.
- Dziekuje.- usmiechnelam sie naco chlopak mnie przytulil.
- Chcesz fajke na droge?- zapytal.
- Poprosze.- zasmialam sie lekko.
Mezczyzna chwycil z bufetu papierosy po czym poczestowal mnie jedna. Obydwoje wyszlismy z kuchni i zobaczylismy Harrego grajacego z Jack'iem za Zayna.
- Stary, co ty se wyobrazasz?- zapytal Zayn wyrywajac Harremu kontroler z rąk. Zasmialam sie.
- Porwales mi dziewczyne, co mialem robic?- odpowiedzial, na nibt uderzajac Zayna w ramie na co ten zaczal udawac, ze go to bolalo.
- Ale juz mnie zwrocil.- wtracilam sie.
- W takim razie chodz Scar.- pociagnal mnie za dlon w strone wyjscia.- Niedlugo wroce!
Krzyknelam 'Pa' i wkroczylam za Harrym do grazazu.
- Ktorym chcesz jechac?- zapytal mezczyzna wskazujac na cztery auta.
- Porshe.- podeszlam do srebrnego autka z niskim zawieszeniem i przejechalam palcami po krawedzi dachu. Chyba sie zakochalam.
- Moje osobiste malenstwo. Chlopaki maja zakaz jazdy nim.- zasmial sie.
- A mi pozwolisz sie kiedys przejechac?- zapytalam otwierajac drzwi od strony pasazera.
- Chyba zartujesz.
- Prosze...
- Nie.
- Ugh, dobra.- oznajmilam wsiadajac i trzaskajac drzwiami jak najmocniej umialam, chcac mu dopiec.
- Scarlett, kazdym. Ale nie Porshe.- odpowiedzial rowniez siadajac na wygodnym fotelu obitym jasna skora przy czyn zamknal metalowa powloke lzej niz ja.
Ignorujac go otworzylam okno po czym zapalilam papierosa. Zaciagnelam sie mocno zatrzymujac dym w plucach po chwili wypuscilam powietrze wzdyhajac.. Styles szybko wyjechal z garazu jadac w kierunku mojego domu.
- Wyjdziemy gdzies dzisiaj?- zapytal Harry kiedy stanelismy juz pod 'moim' domem.
- Harry...- zaczelam blagalnie.- Masz jechac do domu i odpoczywac.- zlapalam go za lewa dlon.- Prosze Cie.
- Dobrze.- przyciagnal mnie do siebie i zlaczyl nasze usta. Jedyne co mi wlasnir przeszkadzalo to skrzynia biegow wbijajaca mi sie w biodro.- Do zobaczenia Scar.- przejechal dlonia po moim udzie skradajac mi jeszcze jeden pocalunek.
- Pa Harry.- otworzylam drzwiczki i przeszlam przez mala furtke prowadzaca do ogrodka. Harry nadal siedzial w aucie sledzac wzrokiem gdzie szlam.
Cicho weszlam do domu starajac sie zamknac drzwi najciszej jak sie dalo. W salonie nikogo nie bylo, wiec czym predzej pobieglam do pokoju. Czy to normalne by tak sie bac? Zamknelam drzwi po czym podeszlam do okna. Harry poslal mi umsiech po czym odjechal z piskiem opon.
Chwila.. Skoro drzwi byly otwarte, to znaczy, ze ktos jest w domu. Tylko pytanie: Matka? Ojciec? A moze oboje?
_______________________
To jak sie podoba? Przepraszam, ze tyle czekaliscie, ale w koncu nowy! Jesli mam byc szczera to nawet mi sie podoba :) mialam teraz tydzien wolnego, a 19 lipca jade na koncert ROOM94 do Preston i spotykam sie z taka Alice :)
Wgl, tlumacze 'Cien' na jezyk angielski na wattpadzie :) mozecie mnie follownac, wikakrokodylek :D
Kocham was dzieciaki soooł happy child's day!
Super opowiadanie , oby tak dalej
OdpowiedzUsuńLto to bd?
OdpowiedzUsuńhazz chyba nie tak bardzo uległ skoro juz prowadzi