_______________________________________________________________
Z tego co zauważyłam do tej pory, byłam tu jedyna kobieta. W około sami faceci, którzy schodzili nam z drogi, albo po prostu patrzyli się na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Weszliśmy po schodach i dotarliśmy do drzwi numer 21. Lou wyjął klucz i sprawnym ruchem nadgarstka otworzył drzwi. Przede mną pojawiła się dosyć spora ściana z wywieszonymi 5-ma manekinami na końcu. W rogu stal stolik ze słuchawkami zagłuszającymi dźwięk wystrzału oraz rożnego rodzaju pistolety.- Rusz się Scarlett.- Harry lekko popchnął mnie do środka. Serce bilo mi niewyobrażalnie szybko, a oddech był płytki i nierówny. Czego ja się obawiam? Przecież.. strzelałam już wcześniej, mimo to nikogo nie zabiłam. Gdybym nawet przypadkiem, a co dopiero specjalnie to zrobiła, poczucie winy i współczucie zjadałoby mnie od środka.
Eh, dobra. Trzeba się otrząsnąć i ruszyć dalej.
- Strzelałaś wcześniej prawda?- zapytał Tomlinson podchodząc do stolika i wybierając pistolet.
- Tak.- odpowiedziałam głośno. Ukradkiem spojrzałam na zielonookiego. Pisał esemesy. Znowu.
Lou wyciągnął w moja stronę rękę z najmniejszym i zapewne najlżejszym pistoletem. Podniosłam wzrok na jego twarz, na której zobaczyłam głupkowaty uśmieszek.
- Mam Ci go potrzymać, bo zbyt ciężki dla Ciebie?- zapytałam z niedowierzaniem. Co za seksista! Czy to, ze jestem dziewczyna, oznacza, ze mam strzelać z mniejszej broni? Co to, to nie.
Chwyciłam jedna z większych "zabawek" lezących na stoliku i stanęłam przed pierwszym manekinem. Sprawdziłam czy magazynek pełny po czym naciągnęłam spluwę by być gotowa do oddania strzału. Coś mnie kusiło bym odwróciła się i wycelowała w Louisa, ale zapewne byłby szybszy i to ja bym kopnęła w kalendarz.
- W co mam celować?- opuściłam rękę, która zaczęła się trząść, lecz próbowałam to okryć.
- Głowa.- oznajmił milczący do tej pory Styles. Tomlinson przytaknął, a ja strzeliłam. Wiedziałam, ze trafie. Było to nieuniknione. Podeszłam na kolejne miejsce znowu naciągnęłam pistolet i pociągnęłam za spust. Widziałam jak kula przeszyła czoło manekina i wbiła się w nie. Gruby musiał być, skoro nie przeszyła go na wylot. Zrobiłam to samo z pozostałymi trzema. Kiedy skończyłam, teatralnie dmuchnęłam w cześć wylotowa pistoletu, tak jak to robią na filmach. Byłam z siebie cholernie dumna. Zaskoczyłam te suki. I dobrze.
Harry schował telefon do kieszeni i zaczął bić brawo podchodząc do mnie.
- No, Scar, czegoś takiego się po Tobie nie spodziewałem.- na malinowych ustach pojawił się jeden z tych firmowych uśmiechów.
- Fajnie.- wątpię żeby cokolwiek zobaczył znad telefonu, ale okej.- Coś jeszcze? - zapytałam Louisa.
- Nie Scarlett, z reszta i tak się spieszę. Przyjedziemy innym razem i zobaczymy jak Ci pójdzie z ruchomymi celami.- uśmiechnął się. Wow. Odłożyłam pistolet i skierowałam się do wyjścia. Harry chwycił moja dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Wywróciłam oczami i pozwoliłam mu na obejmowanie mnie. Nie miałam innego wyboru, trzymał mnie zbyt mocno wbijając palce w mój bok.
- Już państwo wychodzą?- zapytał facet za ladą, kiedy Lou oddał mu kluczyki.
- Tak.- w sumie to nie byliśmy tutaj zbyt długo. Może kilkanaście minut. A to już wystarczyło na sprawdzenie mnie. Fajnie. Są niezbyt wymagający...
- W takim razie do zobaczenia wkrótce.- uśmiechnął się do nas uprzejmie po czym zapisał coś w dużym zeszycie.
Harry pociągnął mnie w stronę wyjścia na parking. Stanął przy aucie, czekając aż niebieskooki otworzy zamki. Kiedy drzwiczki od strony kierowcy się zamknęły, Hazz objął mnie mocno.
- Scarlett, będziesz dzisiaj spala w gościnnym, jasne?- spytał.
Lepsze to niż spać z nim. Skinęłam głową odwracając wzrok. Byłam pewna, ze gdybym spojrzała w jego zielone tęczówki, rozpłynęłabym się. Jest to pewne. Styles dwoma palcami skierował moja głowę ku gorze i zaczął zbliżać swoje usta do moich. Jak najszybciej mogłam, przekręciłam głowę w lewo, by jakoś od tego uciec. Nie to, ze złe całuje, czy coś. Całuje wręcz idealnie, ale ja tego nie chciałam. Wiedziałam, ze jeśli kilka razy ulęgnę, to w końcu będę musiała przestać zmagać się z myślą, ze On mnie pociąga i zgodzić się z tym.
Gdy jego wargi dotknęły mojego policzka, chłopak zacisnął pięści i głośno westchnął. Puścił mnie i otworzył przednie drzwi.
- Wsiadaj.- warknął i czekał aż wejdę po czym z trzaskiem zatrzasnął drzwi. Sam usiadł z tylu, co trochę mnie zdziwiło, bo myślałam, ze to ja wyląduje z tylu.
- Lou, podjedz po Tay.- rozkazał patrząc w lusterku na mnie.
Samochód gwałtownie ruszył, co sprawiło, ze wbiło mnie w siedzenie.
Złapałam powietrze w płuca i wstrzymałam oddech jakbym bała się, ze jest on moim ostatnim. Na twarzy Louisa zagościł uśmieszek i jeszcze bardziej docisnął pedał gazu zakręcając w prawo. No brawo, poleciałam na drzwi. Z prędkością światła zapięłam pasy i złapałam się siedzenia.
- Czy możesz zwolnic?- zapytałam. Zawsze się tego bałam. Czy wszyscy oprócz mnie tak zapierdalają?
- Ja nie jeżdżę wolno skarbie.- zaśmiał się cicho.
- To zacznij.- odpyskowałam patrząc za szybę.
Byliśmy w całkiem bogatej i spokojnie wyglądającej dzielnicy. Lou zaczął zwalniać i po ostatnim zakręcie w lewo stanął. Teraz gdyby nie pasy, rozbiłabym sobie głowę o deskę rozdzielcza. Harry w mgnieniu oka wyszedł i kierował się do jednych z drzwi. Zadzwonił do drzwi, w których po chwili pokazała się cycata blondynka. Tak, nawet z auta mogłam dostrzec jak bardzo są one obnażone i GIGANTYCZNE. Dam sobie rękę obciąć, ze to implanty.
Loczek złapał ja za pośladek i dosłownie wbił się w jej usta. Gdzieś w środku poczułam okłocie. Zazdrość? Odwróciłam wzrok w druga stronę, by nie patrzeć się na parę, która wyglądała jakby chciała się pierdolić na tym jebanym chodniku. Obrzydliwe.
- Nie przejmuj się Harrym skarbie.- odezwał się Lou kładąc mi rękę na nodze miedzy kolanem a udem.
- Czy ja wyglądam jakbym się przejmowała?- zapytałam przełykając gule w gardle.
- Scarlett, nie musisz udawać, Harry po prostu jest niedojrzałym skurwielem, który musi się nauczyć, jak traktować kobiety.- uśmiechnął się.
Czy wszyscy, którzy na początku wydają się chamskimi idiotami, potem staja się podejrzanie mili? Zaczyna mnie to przerażać... Strzepnęłam jego rękę z mojej nogi nie chcąc by mnie dotykał.
- Nie zależy mi na Stylesie. Jak chce to niech sobie debil pieprzy co chce, ja mam to w dupie.- oznajmiłam zerkając za okno. Szli do auta.
Ta laska była perfekcyjna. Duży biust, zgrabny tyłek, plaski brzuch i długie nogi. I coś czego zazdroszczę jej chyba najbardziej, czytaj, wzrostu. Szla na szpilkach, a jej wzrost z Harrym był niemal równy. Ja, jeśli założyłabym 15-stki nadal byłabym od niego dobre 10 cm niższa. To nie fair. Ale cóż, faceci zazwyczaj lecą na piękne, wysokie, długonogie blondynki. Jedyne co ja miałam długie, to włosy, mój największy atut. Kochałam je.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierania drzwi. To dlatego kazał mi usiąść z przodu, by móc się z nią miziać z tylu.
- Lou!- nawet kurwa, ma głos idealny!- Dawno się nie widzieliśmy.- wsiadła za mój fotel i poprawiła bluzkę.
Zaraz po niej wsiadł Harry. Jego włosy były w totalnym nieładzie. Skoro teraz wyglądają tak seksownie, to jak on musi wyglądać po seksie? Mmm... Dobra, już się zamykam.
- Tak, wiem. Zostajesz na noc?- na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Oczywiście! No w końcu, ktoś musi zadbać o Harrego.- zaśmiała się kładąc rękę na jego torsie.
Przyznaje się, kipiałam z zazdrości, to chciałam być ja. Styles był wręcz idealny. Wszystko mnie do niego ciągnęło.
- A Ty to kto?- to pytanie skierowała do mnie wychylając się na przód auta wypinając przy tym swoje tylne walory. Styles może sobie popatrzeć.
- Scarlett, jestem..- zaczęłam zastanawiając się jak dokończyć to zdanie. Bo szczerze to nie byłam pewna kim ja w tej chwili jestem. Na szczęście Louis gładko wybrnął z tej sytuacji.
- Scarlett, jest nowa w gangu. Zna się na rzeczy i będzie dla mnie pracować.- odetchnęłam z ulga.
- Ja jestem Taylor i chyba mi się wydaje, ze nie spędzimy ze sobą zbyt dyzo czasu.- z powrotem oparła się o oparcie od jej siedzenia opierając głowę o ramie Hazzy.
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy.- skwitowałam. - Nie daj Boże mogłabym się zeszmacić i co by było?- uśmiechnęłam się sama do siebie, dumna ze swojej ciętej wypowiedzi po czym założyłam ręce na piersi.
- Wtedy miałbym dwie dziwki zamiast jednej, co byłoby jeszcze lepsze.- słowa Stylesa przerwały mój samozachwyt i jeszcze raz przemyślałam co on własnie powiedział. Chciałam zdać mojego jebanego buta i rzucić na tył by wylądował na jego jebanej, aczkolwiek pięknej twarzy. A lepiej by było jakby się odbił i walnął Taylor w jej pusta dupę.
- Styles, zamknij się.- warknął Lou przejeżdżając obok Tesco.
Nawet nie zauważyłam kiedy ruszyliśmy. Przygryzłam wnętrze policzka by nie wybuchnąć. Powietrze w aucie było tak ciężkie i geste, ze można by było je nożem ciąć.
Zamknęłam oczy kiedy usłyszałam jak zaczęli się całować, obrzydzało mnie to, mlaskali przy tym tak głośno jak małe dziecko jedzące gumowy karczek. Okej, ja tez nie zachowywałam się jakoś bosko, bo mieszkając w Ameryce musiałam całować się z jakimiś oblechami, ale to była część mojej pracy, która chciałam wykonywać. Okej, zabrzmiało to nieco dziwnie... Chciałam po prostu zobaczyć jakie to uczucie. Czy to jest tak jak widać na filmach, albo można przeczytać w książkach romantycznych. Ale takiego pocałunek nie przeżyłam nigdy. Nigdy nie całowałam się z własnej woli. Fajnie, co? 17-nasto latka nigdy nie miała tego swojego pierwszego wymarzonego pocałunku... Nigdy nie pocałowałam nikogo pierwsza. Tak, dużo by się chwalić.
Po niedługim czasie dojechaliśmy do domu. Czym prędzej wyszłam z auta trzaskając za sobą drzwiami, ze nie zdziwiłabym się gdyby coś się autku stało. Weszłam do środka i pobiegłam na gore wchodząc do pokoju Harrego. Złapałam z szafy piżamę oraz czysta bieliznę. Na podłodze zobaczyłam, mój biedny, poszkodowany telefon. Podniosłam go i lekko pogłaskałam. Tak, pogłaskałam. Schowałam do kieszeni i weszłam do łazienki. Z półki wiszącej nad zlewem zabrałam moja szczoteczkę do zębów, a z wieszaka, ręcznik. Szybko skierowałam sie do wyjścia. Byłoby mi trochę niezręcznie gdybym miała przeszkadzać im w "zabawie".
Nagle moje ciało wpadło na większe i twarde. Spojrzałam w gore i zobaczyłam uśmiechającego się Stylesa.
- Zejdź mi z drogi.- rozkazałam sucho, przesuwając się na prawo chcąc przemknąć obok.
- Scarlett, pokój gościnny dwa drzwi na lewo.- uśmiechnął się.
Bez słowa wyminęłam go szturchając go w ramie. Debil.
Weszłam do zwykłego kremowego pokoju z niebieskimi dodatkami. Był całkiem przytulny. Rzuciłam moje rzeczy na łózko i usiadłam na drewnianej podłodze. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam czy Luke możne nie dzwonił. Nie, na szczęście, w sumie to chyba lepiej. Westchnęłam, wstałam i zdjęłam ubranie. Założyłam piżamę i rozczesałam palcami włosy, które po chwili związałam w i tak rozwalającego się warkocza. Nie ma sensu, żebym sama tu siedziała, a ze na dole widziałam wielki, piękny telewizor, to czemu by tak z niego nie skorzystać? Stanęłam przed lustrem spoglądając na odbicie. Piękna jak zawsze. Może i brzmi to nieco samolubnie i selfistycznie, ale to, ze mowie tak o sobie, utwierdza mnie w tym przekonaniu i od razu humor się poprawia. Zeszłam na dol omijając drzwi do pokoju Harrego szerokim lukiem. W salonie siedział Niall i pewien kurewsko przystojny chłopak podobny do Davida Beckhama. "Beckham" leżał rozwalony na kanapie a blondyn obok na fotelu. Podeszłam do kanapy zwalając nogi bruneta i usiadłam na ich miejscu. Nie będę starała się być mila i nieśmiała, bo wtedy nie będę sobą. Ciężko to zrozumieć, ale jak mnie polubią, to taka jaka jestem, a nie udająca kogoś innego.
- Co kurwa?- usłyszałam.
- Siadam, nie widać?- zapytałam retorycznie.
- Nie umiesz powiedzieć "Przepraszam, chce usiąść"?- spytał oburzony.
- A czy ja wyglądam na taką?- zaśmiałam się. Jego oczy zabłysły. Usiadł normalnie drapiąc się po karku.
- Nie znam Cie.- skwitował.
- Scarlett Nuttal.- podałam mu rękę.
Przez cały ten czas Niall przyglądał się nam z zaciekawieniem zjadając czipsy.
- Liam Payne, milo poznać.- chłopak przychylił się w moja stronę i przybliżył moja dłoń do jego ust, całując ja delikatnie.
- Stary, ona jest zajęta.- odezwał się w końcu Niall.
- Ha, przez kogo niby?- zapytałam zabierając dłoń. Dobrze wiedziałam, lecz to chyba nie było już ważne.
- Harry Styles kochanie.- uśmiechnął się do mnie patrząc mi głęboko w oczy.
- No chyba nie. On własnie pierdoli się na gorze z tą... Jak jej tam? Taylor.- powiedziałam opierając nogi na stoliku przede mną.- Wiecie może gdzie jest Zayn? Potrzebuje papierosów.- odchrząknęłam.
- Poszedł gdzieś.- oznajmil Liam.- A Harrym się nie przejmuj. On śpi ze wszystkimi.
Dobrze wiedzieć...
_________________________________________________
Zazu jest dumna.
Bardzo dumna
22 komentarzy
WOW
WoW
wow
w
Dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Dzisiaj, jeśli przeczytacie tę notkę macie napisać Rogal. Lubię rogale. Mniam.
Hahahahaha, jestem dziwna, ale cóż.
Zazu aka. miszczunio
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
EDIT:
Moja mama nie pozwoliła mi oglądać #1DDay. Zaraz chyba umrę, błagam, znajdźcie moje szczątki i pochowajcie. Mam dosyć, cały czas się na mnie drze o wszystko. Mam dość.
EDIT: Kiedy będzie minimum 5 komentarzy, możecie liczyć na rozdział. Nie wcześniej! Komentarze mają być od innych osób.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
EDIT:
Moja mama nie pozwoliła mi oglądać #1DDay. Zaraz chyba umrę, błagam, znajdźcie moje szczątki i pochowajcie. Mam dosyć, cały czas się na mnie drze o wszystko. Mam dość.
EDIT: Kiedy będzie minimum 5 komentarzy, możecie liczyć na rozdział. Nie wcześniej! Komentarze mają być od innych osób.
Świetny!
OdpowiedzUsuńJedno z najlepszych fanfiction! <3
śliczny czekam na next!
OdpowiedzUsuń<33333
WOW WOW WOW Świetny :>>>
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta :D Uszanowanko :DD
@Liam_my_angel15
Świetny nie mogę doczekać się następnego!! Xx
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze, proszę dodaj next'a .. Już mi łeb rozsadza co będzie dalej <3 Xx
OdpowiedzUsuńwww.let-me-die-fanfiction.blogspot.com
www.dangerous-harrystyles-fanfiction.blogspot.com xx Zaczęcam do czytania i komentowania.
X
Rogal Xx
OdpowiedzUsuń