środa, 13 listopada 2013

Chapter seven...


Kolejny rozdział najwcześniej w weekend, a jeśli mnie zmobilizujecie to wcześniej
- Powiesz im?- zapytałam. 
- Tak.- jechał skupiony na drodze.- Dlaczego nie kontaktowałaś się z bratem?- teraz to on zapytał. Jedyne co mnie zdziwiło znowu był spokojny. Co on kobieta w ciąży czy przed okresem? 
- Moi rodzice zabrali mi telefon, żeby Luke nie kombinował jak mnie od nich wyrwać .- odpowiedziałam obojętnie. Jeśli już i tak zna polowe mojego życia  to czemu ma nie znać kilku szczegółów?
- Czyli nie masz telefonu.- bardziej stwierdził niż zapytał. No kurwa, dołować mnie już nie musi...
Nie odezwałam. Po prostu nie chciałam się jeszcze bardziej denerwować. Ku mojemu zdziwieniu z powrotem podjechaliśmy do centrum.
- Harry, co Ty tu znowu chcesz?- zapytałam zrezygnowana.
Wjechaliśmy na ten sam parking i zatrzymaliśmy na miejscu zaraz przy wyjeździe.
- Kupie Ci telefon.- oznajmił.
- Jeżeli sadzisz, ze jeśli kupisz mi telefon, to Ci obciągnę to się mylisz.
- Nie oczekuje tego kotku. Mam od tego koleżanki.- uśmiechnął się, obrzydliwe, jak on tak może... Wysiadł i kupił bilet by po chwili przykleić go do szyby. - Wychodzisz? Bo zamykam.- zapytał otwierając mi drzwi. Chwyciłam za jego silna rękę i podciągnęłam się do góry.
- Harry, wytłumacz mi, dlaczego chcesz kupić mi telefon?- zapytałam.
- Jak zapewne wiesz, bycie w gangu nie oznacza ciągłego siedzenia w domu.- złapał mnie za dłoń. Znowu zaczyna. Kurwa, on serio ma chyba coś z głowa, skoro najpierw mnie lubi, potem grozi mi bronią myśląc o zabiciu mnie, a na końcu znowu mnie lubi... Co za człowiek!- Ja muszę wychodzić żeby załatwiać to i owo, a Ty przez ten czas będziesz siedziała u mnie, wiec musze mieć z Tobą jakiś kontakt.- splótł nasze palce ze sobą i po raz kolejny, jego kciuk smyrał wnętrze mojej dłoni. Zaczyna się...
Weszliśmy do środka i teraz zobaczyłam jak wiele osób się na niego patrzy. To prawda, wyglądał seksownie, ale to chyba nie dlatego. Ci ludzie patrzyli na niego ze strachem.. Weszliśmy do sklepu z telefonami komórkowymi. Hazz podszedł do lady, którą obsługowa jakaś blondynka spoglądająca w ekran swojego Samsunga.
- Ekhem- odchrząknął Styles. Blondynka podniosła wzrok na Harrego, a na jej twarzy pojawił się uroczy uśmieszek. Phi.
- W czym mogłabym pomoc Harry?- zapytała słodkim tonem. No bardziej uroczą już się nie da być.
- Czy ja Cie znam?- spojrzał na nią z ukosa.
- Poznaliśmy się kiedyś na imprezie, pamiętasz?- po raz kolejny wyszczerzyła do niego zęby.- Spędziliśmy mile chwile.. Ciężko takie rzeczy zapomnieć.
- No najwyraźniej musiałem być ostro zajebany, skoro pozwoliłem by do czegoś miedzy nami doszło...- zmierzył ją od pasa w górę. W głębi ducha przybiłam sobie samej piątkę.
- To czego chcesz?- najwyraźniej puściła uwagę Hazzy mimo uszu.
- Telefonu. iPhona 5 s poproszę oraz starter do O2.- otworzyłam szeroko oczy, przecież to około £2000!
- Harry!- podniosłam głos.
- Zamknij się Scar.- wywróciłam oczami po czym patrzyłam jak wyjął kartę debetowa i wciskał kod na małych klawiszach.- Jaki chcesz kolor?- wzruszyłam ramionami.
- Bialy.
Dziewczyna podała mu pudełko ze smartfonem, które otworzył. Wyjął urządzenie i włożył do niego kartę. Po chwili kiedy go włączył, wstukał numer telefonu, zapewne jego i podał mi go.
- Dzięki.- burknęłam.- Możemy już iść?- pociągnęłam go za dłoń.
- No chodź kotku.- uśmiechnął się i podążyliśmy ku wyjściu.
***
- Harry, kurwa, gdzie Ty byłeś?!- usłyszałam krzyk zaraz po wejściu do mieszkania.
Zza drzwi od kuchni wyszedł całkiem wysoki brunet o ciemno zielono-niebieskich oczach.
- Na zakupach, czego chcesz?- zapytał Harry spokojnie. Lou podszedł do mnie mierząc mnie od góry do dołu.
- Ładna jest, ale na co mi ona tu?- obszedł mnie do okola przy czym klepnął mnie w pośladek. Moja cierpliwość była na wyczerpaniu.- Zwyczajna suka, niczym się od innych nie rożni.

- Pff...- prychnęłam krzyżując ręce na piersi.

- Nie możesz jej przelecieć i się jej jakoś pozbyć?- zakręciło mi się w głowie. Co on myśli, ze ja jestem jakąś dziwką? Nieeee... Miarka się przebrała. Już miała podejść do niego i uderzyć go w twarz kiedy Styles uścisnął moja dłoń.
- Scar ma kilka przydatnych zalet.- co ja kurwa robot kuchenny? "No wiec proszę państwa, robot kuchenny o nazwie Scar Nuttal jest bardzo wszechstronny, nie będziecie mogli się z nim rozstać! Jest pomocny , pożyteczny oraz poręczny! Również jest łatwy w obsłudze i ma wiele innych zalet..." usłyszałam w głowie głos wymyślonej przeze mnie prezenterki telewizyjnej.
- Oświeć mnie...
-Jeśli myślisz, ze jestem jakaś tępa się mylisz. Zostałam wychowana przez brata, który należał do jednego z najsławniejszych gangów w Ameryce, a dokładniej w Sydney. Uczyłam się wszystkiego od 4 chłopaków, którzy byli uznawanych za jednych z najbardziej niebezpiecznych w całym mieście! Mimo iż jestem dziewczyną, potrafię to co oni, wiec przestań zachowywać się jak seksistowska świnia, i nie myśl, ze będę kurwa jebana dziwka!- cala moja złość włożyłam w to co powiedziałam. Chyba go zaskoczyłam.
- Harry.- jego pusty wzrok skierował się na Lokatego.- Szanującej się kobiety nie uderzę, ale powinna się nauczyć, ze do mnie powinna odzywać się z ładniej.- wywróciłam oczami.
- Scarlett, idź na gore, zaraz przyjdę.- po raz kolejny uścisnął moja dłoń po czym ja puścił. Napotkałam jego chłodny wzrok. -Idź.- powiedział bezgłośnie.
Skierowałam się w stronę schodów prowadzących na gore. Przeskakując po dwa stopnie weszłam na gore. Zobaczyłam jak z łazienki wychodzi Hazel. Szybkim krokiem podeszłam do niej i zatrzymałam ją.
- Hej, nic Ci nie jest? Jak się czujesz?- zapytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, lecz po chwili się otrząsnęła. Była niewiele wyższa ode mnie ( tak, wszyscy są wyżsi ode mnie), miała niebieskie oczy i praktycznie białe włosy. Była śliczna, jedyne co ja oszpecało to siniak na policzku.
- Harry mówił, ze nie mogę z Tobą rozmawiać.- ze co kuźwa?! On ma chyba coś na bani.
- Dlaczego?- zapytałam. Co on chce mnie odciąć od ludzi?
- On jest strasznym zazdrośnikiem. Będzie Ci robił awantury nawet jeśli tylko spojrzysz na jakiegoś chłopaka.- oznajmiła.
- Ale Ty jesteś dziewczyna!- zbulwersowałam się. No nawet u mnie tak nie było. Jonah miał dziewczynę, na dodatek przyjaźniłam się z nią, a reszta ją lubiła, wiec o co chodzi?
- To niema znaczenia. Lepiej się go słuchaj, dla własnego dobra.- powiedziała i zeszła po schodach.
Weszłam do pokoju i usiadłam na podłodze. Jak ja się mogłam w to wpakować?! To nie była moja decyzja, a mimo to żałuje. Chciałam podkulić nogi, ale poczułam coś co mi przeszkadzało. Z kieszeni jeansów wyjęłam telefon. Patrzyłam się na niego uświadamiając sobie, ze w końcu mam okazje by zadzwonić do Luke'a!
Ale czy mogę? Przecież Harry kupił mi telefon do kontaktowania się z nim.. Ale nie powiedział nic, ze nie mogę dzwonić do innych. Wybrałam numer, który znałam na pamieć i wcisnęłam zielona słuchawkę.
Jeden sygnał, drugi, trzeci...
- Tak słucham.- usłyszałam ten dobrze znany mi amerykański akcent.
- Luke!- powiedziałam cicho.
- Scarlett, od kogo dzwonisz?- wydawał się być zaskoczony aczkolwiek szczęśliwy.
- Od siebie. To długa historia, jak tam u Was?
- Nie jest złe, to co zwykle, stęskniłem się za Tobą siostra.- moje kąciki ust podniosły się do góry.- Jak ze starymi, wkurwiają Cie?
- Nie mieszkam z nimi, a to jest częścią tej długiej historii.- zmieszałam się. Nie mogłam mu powiedzieć. Hazz i tak się wkurzy jak tylko się dowie, ze z nim gadałam.
- Jak to?! Scar, gdzie Ty jesteś?- zapytał.
Kiedy juz mialam odpowiedziec uslyszalam kroki po schodach.
- Musze kończyć, nie mogę rozmawiać.- w tym momencie przez drzwi wszedł Harry. Szybko się rozłączyłam.
- Scar, z kim Ty rozmawiałaś?!- w jego oczach widziałam furie. Podniosłam się i stanęłam przed nim. Wyrwał mi telefon z dłoni i rzucił nim o podłogę. Mój biedny telefon, już zdążyłam go polubić.
- Z bratem Harry.- odpowiedziałam spokojnie. - Chciałam się dowiedzieć czy nadal żyje.- prychnęłam.
- Nic mu nie powiedziałaś, prawda Scar?- westchnął.
- Nie.- burknęłam siadając na łóżku.
- Louis powiedział, ze musisz mu udowodnić, ze się nadajesz.- ja również usiadłam na przeciwko niego.
- Do czego?- zapytałam.
- Do gangu, możesz się okazać przydatna.- tak kurwa, po raz kolejny Scarlett zamienia sie w robota kuchennego, a on używa tego niefajnego słowa
- Jesteś żałosny, wiesz o tym?- prychnęłam.
- To jego słowa, ja tylko powtarzam.- usłyszałam dźwięk esemesa.
Harry wyjął telefon, uśmiechnął się do wyświetlacza i zaczął odpisywać. Nie chciałam być wścibska, ale czułam nieodpartą potrzebę zapytania go do kogo pisze. Siedziałam w tej niezręcznej ciszy zastanawiając się jak mam się zachowywać. Do Stylesa przychodziły kolejne i kolejne esemesy, a ja nadal siedziałam na tym cholernym łózko i liczyłam palce. No bo co innego miałam robić? Poczułam klujące uczucie w gardle. Czy ja byłam zazdrosna o Harrego? O tego głupka?? O tego głupka, który zachowywał się jak skończony idiota przed okresem? Tylko nie to...
- Idę się wykapać. Masz jakiś ręcznik i szczoteczkę do zębów?- spytałam mając nadzieje, ze mi odpowie.
- Są w komodzie w łazience.- powrócił do pisania.
Chwyciłam jakąś zbyt dużą, czarna bluzkę z napisami, którą dzisiaj kupiłam i zielone rurki. Uwielbiałam duże bluzki, co z tego, ze wyglądałam w nich jak umpalumpa, były fajne. Wzięłam również bieliznę na zmianę i poszłam do łazienki, przez drzwi w pokoju. Była fajnie urządzona mimo niedużej przestrzeni. Czarne ściany i zielone rozjaśnienia, prysznic, kibelek zlew i komoda nad którą wisiało lustro. Gdzieniegdzie pojawiały się również bambusowe dodatki. Podobało mi się. Szybko wskoczyłam pod prysznic i umyłam włosy. Przydało mi się to.
Chwila spokoju, ciepła i odpoczynku. Mogłabym stać tu przez wieczność. Dzisiaj pierwszy raz od długiego czasu rozmawiałam z Lukiem. Może i ta rozmowa nie była jakaś długa, ale wiedziałam, ze nic mu nie jest.
Wyszłam z kabiny i owinęłam się wcześniej naszykowanym, zielonym ręcznikiem. Uwielbiałam ten kolor. Założyłam bieliznę i zaczęłam osuszać włosy. Wyglądały strasznie, wiec zdjęłam z nadgarstka gumkę i związałam nią włosy w niechlujnego warkocza. Były one jednym wielkim monstrum. Wcisnęłam na siebie rurki i koszulkę po czym umyłam zęby. Po tak zwyczajnych czynnościach poczułam się świeża, czysta i wypoczęta.
Wyszłam z łazienki kompletnie ignorując Harrego, który teraz leżał na łózko wpatrzony w drzwi wejściowe.
- W końcu wyszłaś!- pobudził się. Nie odpowiedziałam. Moje wczorajsze złożone rzeczy wywaliłam do kubła na brudy i teraz tylko podniosłam telefon, który nadal leżał na podłodze i sprawdziłam czy nic mu nie jest. Dzięki Bogu nie. Luke nie dzwonił. W sumie to dobrze.
- W końcu odłożyłeś telefon.- powiedziałam z przekąsem.
- Scarlett, możemy iść?- zignorować moja wypowiedz.
- Taaa, jasne.- schowałam telefon do kieszeni i skierowałam się do drzwi.
Wyszłam przodem schodząc na dol, do salonu w którym stał ten chłopak o imieniu chyba Louis. Skłamałabym mówiąc, ze nie jest przystojny. Przystojny, ale niebezpieczny, tak jak Harry.
- No wiec, możemy jechać?- zapytał Harry stając obok mnie i łapiąc mnie za rękę.

Wyrwałam ja i założyłam ręce na piersi tak by nie mógł jej z powrotem złapać. Zaśmiał się i ruszył za Louisem do garażu. Ja nadal stałam w miejscu. Nie wiem czemu, nie wiem czego oczekiwałam.

- Chodź Scarlett.- Harry stanął i odwrócił się w moim kierunku. Nie miałam zbytniego zaufania do Louisa. Mimo to ruszyłam za loczkiem. Zobaczyłam to samo BMW, którym jechaliśmy na zakupy. Lou własnie otwierał sobie drzwi i siadał za kierownice.
- Nie stresuj się.- polecił mi Styles kiedy drzwiczki się zamknęły.
- Ja nie...
- Scar, to widać.- zaśmiał się.
Otworzył mi bym usiadła na tylnym siedzeniu. Po chwili sam siedział w środku ja siedzeniu pasażera. Fajnie, pozwiedzam to jakże piękne miasteczko zza szyby okna samochodu, który jedzie tak szybko, ze nawet nie zdołam przeczytać slow reklamy na billboardzie. Fajnie.
Po 15 minutach jazdy przeplatana grobowa cisza zaparkowaliśmy przed średniej wielkości budynkiem, który trochę mnie przytłaczał. Nie chodziło o wielkość, a o wygląd. Szare, przepraszam, już nie więcej szare, bo zostały popisane, przez grafficiarzy ściany, były popękane i pozdzierane. Nie lubiłam takich miejsc.
- Wysiadasz?- usłyszałam ochrypły, aczkolwiek seksowny głos Harrego. Skinęłam głową i stanęłam na nogach. Trzasnęłam drzwiczkami i razem z chłopakami ruszyłam w kierunku wejścia. Przy kasie Lou zapłacił za wynajęcie malej sali treningowej.
- Kluczyk panie Tomlinson, cały sprzęt znajduje się w środku.- oznajmił kasjer, podając mu zawieszkę. Musieli go tu dobrze znać, skoro zwracali się do niego po nazwisku bez zapytania o nie.
____________________________________
I'M SO SORRY!
Przepraszam, że tyle nie dodawałam! Straciłam zapał. Komentują tylko 2 osoby. Niby, że wszystkich odwiedzin jest ponad 930, to na blogu jest tylko 10 komentarzy. 
I teraz nadchodzi pytanie, czy ja mam dla kogo pisać? 
Bardzo bym chciała, ale no cóż...
Mam strasznie dużo pomysłów!
A teraz mobilizacja! KAŻDA OSOBA, KTÓRA PRZECZYTA TO ZDANIE I PISZE W KOMENTARZU SŁOWO BANAN! 
Można również dodać opinię o rozdziale, co bardzo by mnie ucieszyło :)
#muchlove
@zazimaz
Kolejny rozdział najwcześniej w weekend, a jeśli mnie zmobilizujecie to wcześniej :)j :)

10 komentarzy:

  1. Hahaha no okej : banan xd
    A i rozdział świetny tak jak całe opowiadanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog ! Będę go publikować jeżeli chcesz x
    Masz moje :
    http://www.one-direction-love-story-niall-horan.blogspot.com/
    http://www.harry-styles-cant-love-cant-hurt.blogspot.com/
    http://dangerous-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział ^^ Podoba mi się twój blog i codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału, bo ja uwielbiam tego typu opowiadania :DD
    BANAN XD

    Pozdrawiam!!
    ~@Liam_my_angel15

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog xx BANAN :)czekam z cierpliwoscia na kolejny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juliaa Gamoniuu ;** a nie mówiłam, że fajny ? <333

      Usuń
    2. jak mi miło! Sialalala, Zazu się cieszy <3 !

      Usuń
  5. WOW WOW WOW :DDD BANAN ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie piszesz i zawsze nie mogę się doczekać nowego rozdziału
    BANAN <3333
    @klaudia2999

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodawaj szybko bo mi psychika padnie !! :DD

    OdpowiedzUsuń