- Chcesz isc na kawe?- zapytal uprzejmie. Przez ten czas ktory spedzilismy na szukaniu ciuchow dla mnie, zaczelam sie przekonywac do Stylesa. Nie zeby cos, ale nie jest taki zly. Z tego co zdazylam zauwazyc to jest kapletnym przeciwienstwem Jai'a, typowego chlopaka, ktory byl w moim gangu. Nawet sie raz usmiechnal, ale tak szczeze!
Skinelam glowa. Po raz kolejny zlapal mnie za dlon zlaczajac nasze palce. Westchnelam.
- Styles, zaczynam Cie lubic, nie zjeb tego.- oznajmilam. Harry tylko sie zasmial przysowajac sie blizej do mnie. No nic nie poradze. Musze cierpiec...
Weszlismy do jakiejs kawiarni i usiedlismy przy nieduzym, okraglym stoliku. Kiedy przyszla kelnerka, zlozylismy zamowienia i Harry zaplacil.
- No wiec, mowilas, ze zaczelas mnie lubic.. Rozwin swoja odpowiedz.- usmiechnal sie Harry. Wyciagnal telefon i wystukal cos na klawiaturze.
- No, nie zachowujesz sie jak typowy czubek z gangu do jakich przywyklam.- z zaciekawieniem podniosl glowe. Ups.
Chyba powiedziałam o kilka slow za dużo..
- Przywyklas?- uniosl brwi do gory w zapytaniu. No to sobie przejebalam. - Kurwa, Scar. Odpowiedz!- krzyknal, az podskoczylam.
Nadal milczalam. Wiedzialam, ze jesli sie odezwe bedzie jeszcze gorzej.
I tu wlasnie w tym momencie nasz mily Styles zmienil sie w chuja. Wstal ze swojego miejsca, pociagnal mnie za reke i wytargal ze sklepu. Czulam wzrok wszystkich na mnie. Kuzwa, pomoc mi nie moga? Chociaz, kiedy ktorys chlopak z mojego bylego gangu traktowal swoja potencjalna ofiare w taki sposob jak Hazz mnie, to jesli byl znany, nikt nie wchodzil mu w droge. Wlasnie dlatego do tej pory nie przywyklam do takiego traktowania mojej osoby. Jesli Jai i reszta, traktowali kogos z szacunkiem, to oznaczalo, ze inni rowniez maja to robic. A ja bylam osoba, ktora przygoscila sobie chyba najwiecej tego szacunku. Bylam jedna z nich...
Wracajac do sytuacji z Harrym, po raz milionowy probowalam wyrwac reke z jego uscisku, ktory co chwile sie zaciasnial. Kurwa, ta reka mi odpadnie! I bedzie mi musial oddac swoja! Swoja droga, wygladaloby to komicznie. Otworzyl tylne drzwi do auta i wepchnal mnie do niego. Co za kurwa maniery! Usiadl za kierownica i ruszyl. Mial w dupie czy zaraz spowoduje kolizje czy moze kogos potraci, zapierdalal jak szalony. W mgnieniu oka znalezlizmy sie w jakims lesie. No pewnie.. Zabral mnie w jakies odludzie, by spokojnie i bez swiatkow mnie zabic. Albo zgwalcic.
Tak to jest w sumie bardziej prawdopodobne zwracając uwagę na to jakim niewyżytym seksualnie dzieciakiem jest. Znowu złapał mnie za przedramię i wyciągnął z samochodu. Co on nie umie niczego innego? Stanęłam przed nim krzyżując ręce na piersi gdy on wyciągnął zza paska pistolet kierując go w moją stronę.
- Odsłoń ramię albo strzelę.- rozkazał surowym głosem. Jego oczy były teraz ciemne jak noc.
- Które?- spytałam. Po co mu to w ogóle?
- Oba.- nie opuszczał broni nadal trzymając ją na wyskosci
mojej głowy.
- Jakie zadania, lepszych nie było?- zażartowałam.
Chciałam go podirytować i tak by nie strzelił. Zdjęłam bluzę
i odsłoniłam najpierw lewe, a potem prawe ramię.
- Wystarczy?
- Kto Cię nasłał Scarlett?- zapytał już spokojniej,
aczkolwiek jego broń nadal celowała we mnie. Bez wahania powrotem nałożyłam
bluzę.
- Nikt mnie nie przysłał/- odpowiedziałam opierając dłonie
na biodrach.
- W takim razie, skąd tyle wiesz, o sprawach, o których nie
powinnaś?- chyba nie da mi z tym spokoju,
- Jak już Ci wcześniej, na zakupach mówiłam, mieszkałam w
Ameryce zanim musiałam przenieśc się tutaj.- chłopak zabezpieczył pistolet i
schował go powrotem za pasek spodni.- Mieszkałam z bratem, to on mnie wychował.
- Teraz już wiadomo dlaczego taka pyskata.- wywróciłam
oczami na jego zbędną uwagę po czym kontynuowałam.
- Jak już mówiłam, kiedy to mi tak nieładnie przerwałeś,
wychował mnie brat. Brat, z którym od jakiegoś czasu nie mam kontaktu. Brat
dzięki któremu nauczyłam się jak życ. I teraz pewnie zapytasz gdzie życ. Otóż w
gangu. Przez ponad 6 lat spędzałam czas głównie w towarzystwie chłopaków.
Uczyli mnie wszystkiego, jak strzelac, bic się, nie dac się złapac, a w razie
problemów, uciekac.- jego oczy były szeroko otwarte. Uhu, zaskoczyłam go! I
dobrze.- Potrafię zrobi prawie wszystko co potrafisz.
- Scarlett, coraz bardziej zaczynam Cię lubic.- zasmiał się.
Odwróciłam się na pięcie zmierzając do samochodu. Dla mnie
ta rozmowa była już skończona, lecz dla niego nie. Poczułam gwałtowne
szarpnięcie tak mocne, że musiałam się odwrócic, w tym samym momencie Harry
przycisnął swoje usta do moich. Za wszelką cenę chciałam się oderwac, lecz
niestety trzymał mnie zbyt mocno. Szczerze mówiąc, już dawno nikt mnie tak nie
całował. Zawsze to było obrzydliwe, w końcu komu podobałoby się przymusowe
całowanie obleśnych facetów, których za chwile zabijali Twoi kumple i brat? No
właśnie, nikomu. Wracając do jego ust, były idealne, miękkie i delikatne.
Pozostawiał lekkie pocałunki na moich wargach. Nie chciałam tego, mimo to
odwzajemniłam gest. Rozluźniłam dłonie i oparłam prawą na jego policzku, a lewą
na ramieniu. Jak dla mnie ta chwila mogłaby się ciągną w nieskończonośc, ale
niestety kiedyś w końcu musiałam to przerwać. Odsunęłam się od Bruneta o krok,
spuszczając głowę.
- Od razu zrobiłaś się mniej wyszczekana.- zaśmiał się.
Podniosłam wzrok na jego twarz, w którą miałam wielką ochotę przywalic teraz z
liścia.
- Pierdol się.- odpowiedziałam sykliwie kierując się do
auta.
- Wróciła moja Scar.- ruszył za mną. Założę się, że na tej
jego boskiej buźce widniał uśmieszek. Czemu akurat las? Nie mogła być to jakaś
ładna łąka z hasającymi po niej krowami? Przepraszam, krowy nie hasają. A no
tak, jeśli by mnie zabił, w co szczerze wątpię, to łatwiej by mu było to zrobic
tutaj. Stanęłam przed drzwiczkami czekając aż szanowny Styles je otworzy.
Pomogł mi wejść do środka i obszedł auto by wsiąść i odpalic silnik. Po
kilkuset metrach wjechaliśmy na w miarę równą, główną drogę.
________________________________________
WAŻNE! CZY WIDZICIE CAŁY SZABLON? JEST DOSTOSOWANY NA LAPTOPY! PO PRAWEJ STRONIE POWINNO BY NAPISANE: "He's so rude, you can't not to fall in love with him" PISZCIE W KOMENTARZACH!
Taki długi rozdział specjalnie dla Was!
Taki długi rozdział specjalnie dla Was!
Przepraszam, że tyle nic nie dodawałam ;(
Kompletnie straciłam motywację.
Dziękuję za każde odwiedziny, których jest ponad 700! WOOW!
Kocham Was Mofosy :*
Jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów, będę dodawała raz w tygodniu, ewentualnie dwa i będą to zapewne weekendy.
Jeszcze raz dziękuję!
mój twitter dla nowo-przybyłych: @zazimaz
mój ask, jak chcecie to pytajcie: ask.fm/pomyloona
Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach, ponieważ jest to dla mnie bardzo, ale to bardo ważne!
W razie jakichkolwiek błędów w tekście, piszcie!
A i przepraszam za braki polskich znaków :)
PS. Mam se różowe włosy ;D
#zazu
Cudowny! *.*
OdpowiedzUsuńAkurat teraz jestem na laptopie i troszkę mi ucina ' he's so rude ' ale tylko troche ;))
Fajny rozdział :> już się nie mogę doczekać nexta :D
OdpowiedzUsuń~@Liam_my_angel15