wtorek, 24 września 2013

Chapter three..

Że też ja się nie skapnęłam! Oni, Harry, Jack i reszta. Przypuszczam, że to ich mały gang. Nie jestem tego pewna, ale chyba tak. A jeśli to prawda, to wpierdoliłam się w niezłe bagno…
                                                                                                                                       
Nie jest fajnie być przetrzymywaną przez gang. Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. Chociaż mam nad nimi tę przewagę, iż znam ich tok myślenia. Wiem jak działają gangi i teraz już rozumiem, czego będą ode mnie wymagali. Będę musiała się starać, a może zostanę jedną z nich, a wtedy już pójdzie gładko.
Dobra, koniec moich chorych przemyśleń. Jestem głodna. Tę jedyną rzecz mam teraz na myśli. Zrezygnowana zamknęłam oczy i próbowałam usnąć.
Po jakimś czasie obudziłam się. No to trzeba to wszystko jakoś przecierpieć. Usiadłam po turecku i oparłam się o tylną ściankę łóżka. Skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam aż Harry łaskawie pojawi się w progu. Bo chyba powinien…
W końcu się doczekałam. Usłyszałam przekręcanie kluczyka, mimo to ani drgnęłam. Niech sobie myśli, że odkąd wyszedł tak siedzę.
- I jak tam?- zapytał zamykając za sobą drzwi.
- Nadal Cię nie lubię.- odpowiedziałam sucho. Słowa wydobyły się z moich ust jakby tylko czekały, aby wypowiedzieć te 3 słowa.
- Pozwolisz, że zignoruję te wypowiedź i zapytam czy jesteś głodna.- uśmiechnął się sztucznie opierając się o drzwi.
Spojrzałam na niego próbując nie wybuchnąć.
- Siedzę tu kurwa kilka godzin odkąd się obudziłam. Nie miałam od wczoraj nic w ustach, a Ty się mnie pytasz czy nie jestem głodna?!- wstałam na równe nogi podchodząc do niego.- Otóż jestem i to bardzo, ale nie sądzę by Cię to…- krzyczałam stojąc kilka centymetrów przed nim. Nie dane było mi dokończyć, ponieważ przytknął swoją dłoń do moich ust.
- Obchodzi.- oznajmił kiedy już zabrał rękę, a ja przestałam się wyrywać. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu. Przygryzłam dolną wargę patrząc na niego ze zniecierpliwieniem.- Chodź Scar, idziemy coś zjeść.
- Harry…- zaczęłam. Nie chciałam zejść na dół do tych ludzi. Sory bardzo, ale mnie przerażali. Nie mówiłam wcześniej, ale praktycznie każdy z nich był dobrze zbudowany i wyglądał jakby mógłby mnie złamać w pół jednym ruchem ręki. Z ust Harrego wydobyło się ciche i zniecierpliwione, „Co jest?” No co za facet? Tak szybko się irytuje? Oby nie, bo ze mną będzie miał przerąbane… - Nie nic.- rozmyśliłam się.
Dam radę. Będzie okej. Wyszedł z pokoju, wiedząc, że i tak będę szła za nim, więc nawet nie musi się oglądać. Zeszliśmy na dół gdzie w salonie siedziały dziewczyny, a 3 chłopaków gadała zacięcie przy drzwiach wejściowych, a przynajmniej tak mi się zdawało, że to były drzwi wejściowe. No bo wiecie, świadomie z nich nie korzystałam.
Przeszliśmy w kierunku kuchni, lecz kiedy przechodziłam przez salon, starając się iśc jak najciszej nadepnęłam na kawałek podłogi, który zaskrzypiał. Zamknęłam oczy czując, że po raz kolejny, wzrok wszystkich skierował się na mnie. Było mi niezręcznie. Spojrzałam na Hazel, która wyglądała jakby chciała mnie spiorunować wzrokiem.
- Co ja kurwa jakiś obrazek, że tak się patrzycie?- podniosłam głos prostując się. Nie ma tak łatwo ze mną. - Opanujcie się ludzie.- to już powiedziałam ciszej. Nie lubiłam jak się mnie tak traktowało. Zapewne jak znikniemy tym dziewczyną z pola widzenia, to ja będę tematem. No, ale przecież, nie będę zgrywała niewiniątka i pokażę prawdziwy charakterek, a co!
Weszliśmy do ładnie zrobionej kuchni, po czym usiadłam na wyglądającym wygodnie, krześle barowym. Serio miękkie, chyba ze względu na tę jasną skórę, którą jest obite. Co ja w ogóle się krzesełkami przejmuję? Oparłam łokcie o wysepkę, która służyła jako blat i czekałam aż Harry się odezwie.
- Masz temperament kotku.- zaśmiał się wyjmując 2 jajka z lodówki.
- To źle?- zapytałam zadziornie przygryzając wargę. Chciałam go trochę powkurzac.
- To właśnie bardzo dobrze,- skwitował- Nie lubię dziewczyn, które mi się podlizują i zachowują się jakby były święte.
No to zapunktowałam. W sumie, to nie wiem dlaczego się cieszę. To tylko Harry. Prędzej i później i tak puści mnie do domu.
- Wiesz, że jeśli nie zjawię się w domu w ciągu 24 godzin, zacznie mnie szukać policja?- zapytałam go zmieniając temat. Chciałam go trochę podpuścić.
- Nawet, jeśli to nie będzie to miało miejsca u nas. Liam jest oficerem policji, więc nie mamy żadnych problemów.
W takim razie, serio mam przesrane. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z gangiem, który miałby tak duże wtyki w policji. To nienormalne!

Scarlett 0, Harry 1. Chyba nigdy nie wygram.
                                                                                                                                        
I jak? Podoba Wam się? Mi nie bardzo! :/
Przepraszam, że taki krótki! 
Czekam na 1-szy komentarz :)
Kolejny rozdział pojawi się jutro około tej godziny co dzisiaj albo w czwartek od rana, to zależy ;D
#muchlove + dziękuję za ponad 100 odwiedzin miśki!
#jednokierunkowych
@zazimaz to jest fe mój twitter, więc jak cuś, to klikać follow! zawsze follow back :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

1 komentarz:

  1. To. Jest. Świetne. asxvjgvsxahgvgxqsj
    Masz talent, fabuła tajemnicza i wciągająca :D i love it ♡
    Zapomniałam dodać linka do tego ff u mnie pod rozdziałem, ale zrobie to pod następnym lub w zakładce 'polecane blogi' która pojewi się niedługo x
    @siemahoran
    feelings-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń